niedziela, 28 sierpnia 2016

Rozdział trzeci - Starcie Tytanów: Pan Dupek kontra Laura Sycamore

Laura

- Co jest do cholery? - zdziwiłam się wychodząc z Centrum Pokemon z pozytywnym nastawieniem stoczenia walki o pierwszą odznakę w Santalune. Pierwsze co poczułam przekraczając drzwi zamykające klimatyzowane pomieszczenie to nagłą falę ciepła tak nieznośnego, że natychmiast wróciłam do bezpiecznego holu. - Potworny upał. Przecież wczoraj wieczorem padał taki deszcz, że nie zdziwiłabym się jakbym pływała dzisiaj rano na łóżku jak na tratwie.
- Ta dziwna pogoda przyszła do nas z Unovy. - wyznała siostra Joy. - Meteorolodzy oszaleli. Nie potrafią logicznie wytłumaczyć nagłych wahań atmosferycznych.
- Pewnie Arceus dostał okresu. - powiedziałam ponurym tonem. - Nie ma się na nikim wyżyć, więc postanowił uprzykrzyć życie ludziom i Pokemonom na ziemi. - wytłumaczyłam ciężko oddychającemu Froakiemu. Duży wzrost temperatury źle wpływał na jego organizm. Bardzo się o niego martwiłam. Miałam nadzieję, że pogoda szybko się poprawi, a mojemu podopiecznemu nie będzie groził udar słoneczny.
Całkowicie inne zdanie posiadała moja Fennekin. Z obojętnym wzrokiem obserwowała pomieszczenie przepełnione spoconymi trenerami. Posyłała czasami złośliwy uśmieszek w stronę jednego z dzieciaków będącego w poważnym stadium rozpuszczenia. Lisek regulował swoją temperaturę ciała, więc nie groziły jej upały. Najlepsze dla niej byłoby wyruszenie w podróż.
Fennekin zaakceptowała fakt, że posiada nowego trenera. Nie okazywała, jednak żadnych emocji związanych z dołączeniem do mojej drużyny. Traktowała mnie w chłodny i nieufny sposób omijając przez cały czas moje towarzystwo. Ninję obdarzała pogardliwymi spojrzeniami mającym sobie za złe przegranie z nim. Nie mogąc wytrzymać wkurzających humorków nowej przyjaciółki schowałam ją do Pokeballa.
Siedząc w wygodnej czerwonej kanapie i obserwując nowych trenerów przychodzących do Centrum Pokemon z widoczną ulgą przypomniałam sobie słowa siostry Joy. Ta nieznośna pogoda przyszła z Unovy. Skojarzyłam sobie pewną dziewczynę zamieszkującą ten region. Z nagłym ożywieniem pobiegłam do telefonu z małym ekranem w celu skontaktowania się ze znajomą.
Po kilku sygnałach zobaczyłam dobrze znaną mi postać. Mimowolnie na mojej buzi zawitał uśmiech.
Mei Flinston to trzynastolatka pochodząca z Nuvemy w regionie Unova. Poznałyśmy się rok temu na letnim obozie prowadzonym przez mojego wujka w Kalos. Dziewczyna zgubiła się w rodzinnym mieście. Kiedy błądziła wśród uliczek powoli myśląc o żebraczym stylu życia zobaczyła mnie wychodzącą ze sklepu. Powiedziała, że jestem tą szaloną bratanicą Sycamore, która spowodowała wybuch jego laboratorium. Od tamtego momentu opowiadał tą historię każdej grupie ostrzegając ich przed niebezpieczeństwem. Wybuchnęłyśmy szczerym śmiechem. I tak zaczęła się nasza przyjaźń.
Nasze wspólne przygody polegały na maltretowaniu Heleny - bardzo wkurzającej kuzynki Mei. Szczułyśmy ją Garchompem, zamykałyśmy w zwykłym toi toiu i rzucałyśmy nim na każde strony, wkładałyśmy jej do pościeli robaki i podrzucałyśmy jej bieliznę do pokoju chłopaków. Ach te wspomnienia!
- Witaj. - pomachałam jej przez telewizorek.
- Hej. - ucieszyła się. Zobaczyłam jej dwa Pokemony: Oshawotta, którego dostała jako startera od profesor Juniper oraz Sandile. - Dlaczego dzwonisz po raz drugi?
- U mnie jest gorąco jak w piekarniku. - wyznałam. - Podobno takie wahania pogody występują w Unovie. Dały też w kość w Kalos.
- Spokojnie. - powiedziała. - Za kilka godzin powinna pojawić się ulewa w twoim regionie.
- Całe szczęście. - odetchnęłam z ulgą. - Widzimy się później. Pochwalę ci się moją pierwszą odznaką.
- Ja też.
- Pa.
- Cześć.
Znajoma postać zniknęła z telewizora pozostawiając na moich ustach dużego banana spowodowanego dobrą wiadomością.
- Ninja. - zawołałam go. Leżał na kanapie popadając w całkowitą fazę rozpuszczenia się. - Ruszamy w drogę.
Spowodowało to nagłe ożywienie Froakiego. Zaczął wymachiwać łapkami na wszystkie strony głośno gestykulując o nieodpowiednich warunkach pogodowych.
- Zaraz będzie deszcz. - oznajmiłam. - Jak dojdziemy do Centrum Pokemon w Santalune zaoszczędzimy znacząco czas. Szybciej zdobędziemy pierwszą odznakę.
Wodny starter zaczął strzelać fochy. Odwrócił się do mnie plecami krzyżując łapki na piersi.
- Stary. - zwróciłam się do niego. - Nie musisz siedzieć mi na ramieniu w czasie podróży. Możesz wejść do Pokeballa. - pokazałam czerwono-białą kulę. Pokemon zeskoczył z kanapy i skierował się w stronę drzwi. Widocznie nie lubi przebywać w swoim domku. - To rozumiem. - pochwaliłam go. - W niecałą godzinę powinnyśmy się znaleźć w Santalune.
Wybiegłam z Centrum Pokemon żegnając się w pośpiechu z siostrą Joy i innym trenerami. Żabka widząc mój entuzjazm od razu rozruszała się. Wskoczyła mi na ramię z o wiele lepszym humorem.
Przekraczając las prowadzący do Santalune poczułam przyjemne ciepło na skórze. Wiele małych stworków przyglądało się mi z bezpiecznej odległości. Ptaki pięknie śpiewały o pięknym świecie i niezmierzonych przestworzach. Odetchnęłam.
Moja błoga cisza nie trwała, jednak długo. Przed sobą zobaczyłam dobrze znaną mi postać. Brązowe włosy opadały mu na czoło miotane przez lekki wiaterek. Na twarzy pojawi się złośliwy uśmieszek, a w oczach zagościły iskierki zemsty. Chłopak miał na sobie biały podkoszulek, bluzkę w czarno-białą kratkę, szare jeansy oraz czarne trampki.
- Sycamore. - powiedział spokojnym głosem. - Czas wyrównać rachunki. - na ostatnie wypowiedziane słowa przeszły mi ciarki po plecach. Nie chciałam mu dać satysfakcji związanej z nagłym strachem, więc przyjęłam wyzwanie.
- Dwa na dwa. - ustaliłam zasady.
- Z przyjemnością. - uśmiechnął się chytrze. - Treecko! Wybieram cię!
Przede mną pojawił się zielony dwunożny gekon z dużym ciemnozielonym ogonem. Od razu zeskanowałam go swoim Pokedexem.


Treecko - Pokemon gekon. Stworek bardzo przywiązany do swojego terytorium gotowy zaatakować każdego kto na niego wejdzie. Za pomocą ogona wyczuwa wilgoć. Z powodu swojego opanowanego charakteru oraz łagodnej natury został wybrany na trawiastego startera w regionie Hoenn. 

- Fennekin. - wyrzuciłam wysoko czerwono-białą kulę liska. 
Miałam przewagę typu nad przeciwnikiem. Nie dawało mi to, jednak żadnej pewności siebie. Czułam się jakbym chodziła po gładkim gruncie mogącym w każdej chwili pęknąć. Ognistego startera miałam od zaledwie kilku godzin. Fennekin nie okazywała żadnej energii pozytywnego nastawienia oraz chęci współpracy. Widząc swojego przeciwnika obdarzyła mnie wyraźnym wzrokiem mówiącym o swojej wyższości na trawiastym gekonem.
- Plaskanie!
- Drapanie!
Treecko przybiegł najszybciej jak potrafił do przeciwnika. Zaczął ją okładać przednimi łapkami. Ta bez słowa sprzeciwu przyjęła atak nie wykonując mojego polecenia. W końcu została tak mocno spoliczkowana, że potoczyła się krótki odcinek.
- Szybki Atak!
- Ukryta Siła!
Gekon rozpędził się do niemożliwej prędkości pozostawiając po sobie białą poświatę. Fennekin podniosła się z ziemi z jeszcze większą determinacją. Ponownie zignorowała moje polecenie. Szybki Atak sprawił, że potoczyła się pod moje nogi z hardą miną.
- Fennekin. - powiedziałam do niej łagodnie. - Posłuchaj mnie uważnie. Jesteśmy rodziną. Wiem, że z Fraokiem to istna patologia...
- Fro.. kie! - oburzył się.
- Ale. - zignorowałam go. - Nasze relacje polegają na miłości i zaufaniu. Wiem, że miałaś prawdopodobnie ciężką i bolesną przeszłość. Ja chcę twojego dobra i szczęścia, aby zapewnić ci lepszą teraźniejszość i przyszłość. Nie musisz mnie od razu lubić. Wystarczy, że mi zaufasz.
- Jaka piękna przemowa. - udawał wzruszenie Joe. -  Aż łezka mi się zakręciła w oku. - otarł ironicznie swoje prawe oko. - Treecko! Kończmy to. Nasienny Pocisk!
- Miotacz Płomieni.
Małe nasionka z zawrotną szybkością leciały w stronę Fennekin. Mój Pokemon stał spokojnie czekając na atak. W głębi serca wierzyłam, że wzięła sobie moje uwagi głęboko do duszy. Wtedy lisek wyskoczył wysoko w powietrze omijając lecące nasionka. Jej wyczyn zapisał na twarzy przeciwnika wyraźne zdziwienie. Było ono jeszcze większe wraz z ogromną falą ognia pochłaniającego Treecko. Gekon wydał z siebie bolesny jęk. Po chwili stania na drżących łapkach upadł na ziemię.
- Co?! - zdziwił się widząc swojego podopiecznego niezdolnego do walki. - Jak mogłeś być taki słaby? Głupia, nędzna jaszczurka. Później z Tobą poważnie porozmawiam na ten temat. - schował Treecko do Pokeballa.
- Twój Pokemon świetnie się spisał. - oznajmiłam. - To z Ciebie jest nieudolny trener!
Dziecinne zachowanie pana Dupka całkowicie wyprowadziło mnie z równowagi. Jak on mógł w ten sposób traktować swojego przyjaciela?! Treecko ma duży potencjał i daję sobie nogę uciąć, że gdyby obdarzyć go miłością zdziałałby wielkie rzeczy. Niestety znajduje się w złych rękach.
- Teraz zaprezentuję ci gwiazdę mojej drużyny. - powiedział z wyraźną dumą. - Helioptile!


Helioptile - Pokemon jaszczurka. Jest bardzo żywiołowym stworkiem przebywającym głównie w większych miastach lub elektrowniach. Za pomocą swoich uszu wytwarza elektryczne iskierki. Ewoluuję w Helioliska przez Słoneczny Kamień.

- Elektrowstrząs!
- Unikaj.
Mały, żółty stworek uśmiechnął się chytrze pewny swojego zwycięstwa. Podniósł uszy wyglądające jak antenki, z których wypadały pojedyńcze iskierki. Fennekin zawarczała groźnie w stronę przeciwnika. Po chwili Helioptile zaczął wypuszczać serię elektrycznych ciosów. Lisek zręcznie omijał uniki. Z każdym momencie stawała się coraz bardziej zmęczona. W końcu nie zdążyła przed niespodziewanym atakiem. Poraziła ją porządna dawka elektryczności. Fennekin padła na ziemię z wycieńczenia. Schowałam ją do Pokeballa.
- Świetnie się spisałaś. - wyszeptałam. - Ninja. Teraz twoja kolej.
Wodnemu starterowi nie trzeba dwa razy powtarzać o gotowości do walki. Sądząc po jego zdeterminowanej minie wywnioskowała, że będzie to zażarty pojedynek.
- Naładowanie.
Wokół Helioptile pojawiły się wielkie iskierki, które niczym tańczące ognie wnikały w ciało stworka. Joe prawdopodobnie chce ponownie użyć Elektrowstrząsu, ale ze zwiększoną siłą.
- Ninja. Bądź ostrożny. - ostrzegłam go. - Podwójny Zespół.
Byłam gotowa na następny ruch ze strony wroga, kiedy wpadła mi do głowy pewien pomysł.
- Pamiętasz nasz trening z jabłkami? - spytałam.
Żaba potwierdziła to skinięciem głowy i od razu załapała o co chodzi.
- Elektrowstrząs!
Oślepiająca fala elektryczności za jednym zamachem zniszczyła wszystkie klony Ninjy.
- Co? - zdziwił się. - Gdzie jest ta cholerna żaba?
- Puls Wodny.
Froakie niczym prawdziwy ninja wyskoczył z konarów drzew nad zdezorientowanymi przeciwnikami posyłając im dużą, niebieską kulę. Całkowicie nieświadomy ciosu Helioptile poturlał się kilka metrów. Szybko odzyskał równowagę gotowy do kolejnego ciosu.
- Szybki Atak!
Helioptile niczym najszybszy odrzutowiec uderzył z całej siły Froakiego posyłając go na drzewo. Byłam pod dużym wrażeniem szybkości stworka, który zareagował w kosmicznej prędkości na polecenie opiekuna.
- Ninja. - zmartwiłam się. - Wszystko w porządku?
- Plaskanie.
- Spowolnij go Frąbelkami.
Helioptile w mgnieniu oka pojawił się przy Froakiem gotowy do jego spoliczkowania. Wtedy Ninja wyciągnął kleistą pianę służącą mu za kołnierzyk prosto w przeciwnika. Pokemon miał zaklejone łapki.
- Puls Wodny!
- Elektrowstrząs!
Froakie wytworzył niebieską kulę wkładając ją dosłownie w łapki wroga. Zdezorientowany przeciwnik wypuścił ładunek elektryczny. Zasłoniłam oczy przed oślepiającym blaskiem. Usłyszałam wielki wybuch spowodowany połączeniem ataków. Przesunęłam się kilka metrów dalej miotana przez silny powiew wiatru.
Po krótkim momencie było już po wszystkim. 
- Remis? - zdziwił się.
Schował swojego podopiecznego do czerwono-białej kuli z miną wkurzonego, nadętego dzieciaka i poszedł w przeciwną stronę.
- Ninja. - wyszeptałam do obolałego przyjaciela leżącego na ziemi. Wzięłam go na ręce. - Spokojnie. Za nie długo będziesz odpoczywał u siostry Joy.

- Wujku. - jęczałam. - Nie ma liderki sali w Santalune. Będę musiała na nią czekać prawie tydzień.
- Skarbie. - uwielbiałam jak się do mnie tak zwracał. - Viola z zamiłowania jest fotografką. Trudno ją odciągnąć od tego zajęcia, kiedy rozkręci się na zdobycie idealnego kadru. Podejrzewam, gdzie mogła się wybrać. 
- Gdzie? - ożywiłam się.
- W mieście Olivine w regionie Johto organizowany jest turniej. Będą tam wszyscy początkujący trenerzy z różnych zakątków świata, aby pokazać swoją siłę. Myślę, że dobrze ci zrobi chwila wśród rówieśników będących zapalonymi trenerami jak ty. Spotkasz tam starych przyjaciół, zapoznasz się z nową kulturą, przyrodą oraz Pokemonami i zażyjesz solidną dawkę dobrej rywalizacji.
- Brzmi świetnie. - ucieszyłam się. - Tylko co to ma wspólnego z Violą?
- Laura. - powiedział spokojnie. - To będzie dla Ciebie dobry trening. Viola pracuję tam jako fotograf dla gazetki w Johto.
- Teraz rozumiem. - zarumieniłam się. Chciałabym bardzo poznać nowy region oraz spotkać starych przyjaciół: Mei, Dianę, Riley oraz jej paczkę. Niestety nie stać mnie na drogi bilet. - Chyba sobie odpuszczę. - wyznałam. Próbowałam jak najlepiej ukryć smutek zakamuflowany pod sztucznym uśmiechem. Wujek znał mnie na tyle dobrze, że rozpoznał natychmiast co mnie trapi.
- Zapłacę za bilety w obie strony. - oznajmił.
- Ale...
- Nie. - przerwał mi. - Jedziesz na ten turniej, aby wszystkich przygwoździć do ziemi swoimi umiejętnościami.
- Dobrze. - uśmiechnęłam się. - Mam jeszcze tylko jeden problem.
- Jaki? - zaciekawił się.
- Posiadam tylko dwa Pokemony. - wytłumaczyła. - Trenerzy będą mieli więcej podopiecznych.
- Spokojnie. - zapewnił. - Wyślę ci trzy dodatkowe Pokemony z mojego laboratorium. Garchomp musi trochę rozruszać kości. Bardzo się zasiedziała. Marill oraz Fletchling również z przyjemnością wystartują w zawodach.
- Dziękuję. - wyszeptałam. 
- Wystartujesz jutro o godzinie ósmej z lotniska w Lumoise. - oznajmił. - Przyjadę po Ciebie dziś wieczorem.
- Nie mogę się doczekać.
- Wiem. - uśmiechnął się. - Twoja przyjaciółka Mei też tam będzie. Ostatnio pomogła mi złapać tego potwora Zoe, więc wręczyłem jej Fletchindera. A jak już mówimy o Pokemonach to jak tam u twojej Fennekin?
- Wspaniale. - powiedziałam. - Jest niezwykle silna. Postanowiłam nazwać ją Megan. Pasuję mi to imię do jej dalszych ewolucji.
- Dobrze. - posłał mi oczko. - Widzimy się za kilka godzin.
- Nie mogę się doczekać. - oznajmiłam. - Regionie Johto! Nadchodzę!




Hej ;)
Jak się wam podoba rozdział? Kolejny dodam w następnym tygodniu przed wakacjami :P
To turnieju chciałabym jeszcze dodać Marilla oraz Fletchlinga do drużyny Laury :)
Imię Megan najbardziej mi odpowiadało :)














15 komentarzy:

  1. Jej jest Mei! Oby w kolejnym rozdziale tez sie pojawiła bo bedziesz wtedy w johto nie? Dobra w kazdym badz razie oby sie pojawiła. Ech szkoda,ze Mei nie ma takiego wujka. Biedna Helena to Meo byla taka okropna? W sumie nie dziwie sie kto lubi Helene. Super walka miedzy Laura a Joe och jak ja nue lubie takoch typkow! Ogólnie jest super i czkeam na kolejny rozdział wiesz może kiedy sie pojawi nowy? Xd pozdrawiam i weny zycze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no tak nie przeczytałam koncowki kiedy pojawi sie nowy rozdzial xd sorki ale jak to przed wakacjami? Chyba przed rokiem szkolnym? Xd

      Usuń
    2. Przepraszam ;) mój błąd. Zamierzam wstawić rozdział przed rokiem szkolnym :)

      Usuń
    3. Ok :) ps zapraszam do siebie na rozdział

      Usuń
  2. Witam! miło widzieć że prawie skopałaś tyłek dupkowi, należało mu się. Biedny ten Treecko, czy naprawdę jego trener musi być aż taki ;-; Imię dupek stanowczo doniego pasuje ;>
    Do zobaczenia pod następnym ovo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Poczekaj na opis bohaterow ;) a na pewno się zdziwisz :)

      Usuń
  3. Cóż ja tu mogę rzec, kwestia Laury do Fennekin zyskała moje uznanie, podobnie jak walka Ninjy, która była bardzo ładna, a tak poza tym to ciężko mi powiedzieć coś więcej. Jeszcze mogę dodać, że końcówka została ładnie napisana i w dobry sposób zapowiada zbliżający się turniej. Idę dalej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) dziękuję za dobre słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejne Witam :)
    No cóż, nie chcę zabrzmieć jak kompletny ignorant ani nic z tych rzeczy, ale nigdy w anime "POKEMON" nie rozumiałem jednej rzeczy. Czemu praktycznie na każde wyznanie do walki trener odpowiada zgodą? Zwłaszcza, gdy jego przeciwnikiem jest prawdziwy dupek? Ja naprawdę tego nie rozumiem. Nie zrozumcie mnie źle, proszę was, ale nigdy tego nie rozumiem. Przypomina mi to czasy, kiedy za czasów rycerzy lub muszkieterów ktoś komuś rzucał wyzwanie i nie wolno się było uchylić od pojedynku, bo się traciło honor i uchodziło za tchórza. Tu jest podobnie, choć moim zdaniem to głupie. Nikt bowiem z takich walczących nie pomyśli o tym, jak poważnie ranny może zostać jego Pokemon ani nie zapyta go, czy chce w ogóle walczyć. A może wcale nie chce? Może robi to tylko dla trenera, aby ten wiedział, iż może na niego liczyć? Moim zdaniem te walki to największy minus całego anime i powinni się w nim skupić na czymś zupełnie innym np. walką ze złem, jak filmy, bo przecież filmy pełnometrażowe właśnie na tym się skupiają i to mi się w nich podoba. No, ale dość narzekania. Laura przeszła swoich chrzest bojowy walcząc z pierwszym swoim prawdziwym przeciwnikiem w prawdziwym pojedynku. Remis to i tak lepszy wynik niż porażka, choć coś mi mówi, że ani Laura, ani Pan Dupek nie spoczną, póki jedno z nich nie wygra :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie zastanawiałam się nad tym głebiej. Myślę, że masz racje. Laura przyjęła wyzwanie z miotającymi ją emocjami ;)

      Usuń
  6. Widać się rozkręca. Remis był odpowiednim wynikiem walki, ale biorąc pod uwagę że Trecko został pokonany to szala bardziej przechyla się na stronę Laury. Ogólnie walka ładnie przedstawiona. Szkoda że rozmowa z Mai tak śmignęła. Wiem ciężko ci idzie z dialogami ale tu mogła być jakaś wstawka typu pogadały jeszcze o pewnych rzeczach i zakończyły. Czepiam się trochę ale tak mam. Viola jak Viola nieobecna. Widać ciężko ją złapać. No czekam na Johto i turniej. Uwielbiam ten region podobnie jak Hoenn, a Olivine to chyba najładniejsze miasto tam z świetną salą i liderką. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olivine to bardzo piękne miasto :). Mei jest bohaterką innego pokemonowego opowiadania. W krótce dodam zakładkę z blogami podobnymi do mojego :3

      Usuń
    2. Jak fajnie. Coś nowego do czytania :D

      Usuń
  7. Hej!
    Ahhhh... Nie na to jak nadrabiać zaległości z blogami o drugiej w nocy, ponieważ w dzień nie ma się na to czasu. W drugiej gimbazy tak bardzo nie dają pożyć... Wracając do tego po co tu przyszłam. Widzę, że posłuchałaś się moich wzkazań, co do imion. Megan, co prawda najmniej przypadło mi do gustu, ale nie będe narzekać, bo w końcu powinnam się cieszyć z tego, że autorka wzięła pod uwagę moje propozycje :P Z tego, co widzę to Megan jest takim Pokemonem będącym zupełną odmiennością lisków pokazanych w anime. Nie boi sobie ubrudzić łapek podczas walki i jest wielką damą mającą swój własny styl bycia. A tam, że żabą patola, chcesz się zamienić na kurczaka, dwie żabki i poczwarkę? Jakoś mi się nie wydaje... Przechodząc do najistotniejszego punktu. Walka była dobrze zaplanowana i widać było w niej dobre wykorzystanie terenu, przy drugiej walce. Mam nadzieje, że z czasem ten uparty lisek zacznie się przyzwyczajać do tego, że znowu jest w niewoli. Więc się chyba nie dowiem co ty tam chciałaś złapać w dziewiątym rozdziale, czy tam, w którym mi mówiłaś. No ciekawa jestem co wy w trójkę tam wykombinujecie na tym turnieju i kto wygra. No nic idę poczytać dalej skoro jeszcze mi się spać nie chce.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej ;) dziękuję za komentarz. Ja o tej porze słodko drzemałam w łóżeczku. Co do zamiany... myślę, że z chęcią podrzuciłabym ci tego frajera Ninję. Może w końcu dostałby porządnego kopa jakiego dostał Sam w starciu z dwoma pupilkami Coopera. Spokojnie w swoim czasie dowiesz się o tym tajemniczym Pokemonie ;)

    OdpowiedzUsuń