Wczesnym rankiem zaczęłam kolejną serię ćwiczeń. Tym razem mój trening polegał na wzmocnieniu więzi z całą drużyną. Wybraliśmy się na długi bieg po uliczkach magicznego miasta Olivine. Zachwycałam się tutejszą architekturą, majestatycznymi pomnikami, pięknem natury oraz świeżym morskim powietrzem. Trwało to dobre kilka minut, dopóki nie stanęłam przy pobliskiej tablicy ogłoszeń w celu zaczerpnięcia oddechu. Brak kondycji daje porządnie w kość.
- Froakie. - wrzasnął zniecierpliwiony wymuszoną przerwą. Bardzo przejął się dzisiejszą bitwą z Violą, więc nie brał pod uwagę żadnego odpoczynku. Galia zgromiła go zdenerwowanym wzrokiem. Dobrze zrobiła! Niech wie, że z kobietami nie można zadzierać!
- Zaraz do was dołączę. - wysapałam. Miałam już wrócić do treningu, kiedy moją uwagę przykuł pewien plakat.
,,Przeżyj niesamowitą przygodę!". Takie motto zachęcało młodych trenerów do wzięcia udziału w najbliższych nieoficjalnych zawodach pokazowych. Plakat był w kolorze jaskrawej neonowej zieleni z grubą czarną czcionką informującą o najważniejszych szczegółach. W rogach znajdowały się Pokemony typowe dla regionu Johto. Zawody miały trwać dwa dni z różnymi zadaniami dla określonej grupy wiekowej. Najbardziej (o dziwo!) nie rzucał się w oczojebny kolor plakatu, ale główne nagrody. Riley z zamkniętymi oczami mogłaby zgarnąć piękną, niebieską wstążkę z granatowym kamyczkiem na środku. Jednak najbardziej rzucała się nagroda w przedziale wieku od siedemnastu do osiemnastu lat. Można było wygrać jajko z tajemniczym stworkiem. Właściwie ten czynnik zmotywował mnie do podjęcia decyzji.
- Weźmiemy udział w pokazach koordynatorskich. - zdecydowałam bez możliwości zmiany zdania.
Galia natychmiast zareagowała entuzjastycznie swoimi skokami radości oraz prawdziwym, szczerym śmiechem. Po raz pierwszy widziałam ją tak szczęśliwą z powodu zwykłych pokazów. Innego zdania była Megan, która posłała mi spojrzenie wyraźnie mówiące, że nie zamierza ubierać się w słodkie, różowe ciuszki. Ninja okazał swojego rodzaju zadowolenie, kiedy oznajmiłam wszystkim:
- Musimy zacząć solidnie trenować, jeśli chcemy zdobyć odznakę oraz wygrać pokazy. - zmotywowałam drużynę. Dając im przykład ruszyłam biegiem niczym zawodowy biegacz walczący o złoty medal.
- Weźmiemy udział w pokazach koordynatorskich. - zdecydowałam bez możliwości zmiany zdania.
Galia natychmiast zareagowała entuzjastycznie swoimi skokami radości oraz prawdziwym, szczerym śmiechem. Po raz pierwszy widziałam ją tak szczęśliwą z powodu zwykłych pokazów. Innego zdania była Megan, która posłała mi spojrzenie wyraźnie mówiące, że nie zamierza ubierać się w słodkie, różowe ciuszki. Ninja okazał swojego rodzaju zadowolenie, kiedy oznajmiłam wszystkim:
- Musimy zacząć solidnie trenować, jeśli chcemy zdobyć odznakę oraz wygrać pokazy. - zmotywowałam drużynę. Dając im przykład ruszyłam biegiem niczym zawodowy biegacz walczący o złoty medal.
- Pojedynek pomiędzy Violą - liderką sali w Santalune a Laurą Sycamore z miasta Lumoise został rozpoczęty. W bitwie używamy tylko dwóch Pokemonów. Wyłącznie wyzywający może zmieniać swoich podopiecznych w czasie walki. - wytłumaczyłam panujące zasady ustalone przez liderkę Alexa. Jej mała Helioptile zapiszczała wesoło kilka razy zachęcając do ciekawej walki.
- Zmiażdż ją! - krzyknęła Riley pokazując kciuki uniesione wysoko. Posłałam jej pewny siebie uśmiech. Ta walka była początkiem mojej prawdziwej podróży po Kalos oraz znacznym krokiem w stronę mojego największego marzenia, czyli zostania Mistrzynią Pokemon w swoim rodzinnym regionie. Na samą myśl o zdobyciu pierwszej odznaki na buzi pojawił się wielki uśmiech.
- Zaraz pozbędę się twojego uśmieszka. - oznajmiła Viola rzucając czerwono - białą kulę w górę. Z Pokeballa wyleciał śliczny motyl o magicznych różowych skrzydłach. Zeskanowałam go natychmiast Pokedexem:
Vivillon - Pokemon motyl. Jego wzór skrzydeł zależy od miejsca, w którym przebywał. Rozprzestrzenia swoje łuski, aby uspokoić ducha walki przeciwnika. Jest odpowiedni dla początkujących trenerów. Najczęściej można go spotkać przy zbiornikach wodnych.
- Fennekin. - wybrałam swoją podopieczną, która nie ukrywała zadowolenia na swojej buzi. Jak to bywa w jej nawyku posłała przeciwnikowi obojętne spojrzenie. - Miotacz Płomieni!
- Psychiczny Promień.
Fala ognia została wytworzona przez Megan. Wypuściła ona ognisty podmuch w stronę motyla, który zręcznie omijał ciosy. W końcu Vivillon zaczął wytwarzać różowe kulki. Po kilku sekundach przemieniły się w różowy promień z tęczowymi dodatkami. Riley wstała, aż z miejsca siedzącego, aby móc zobaczyć piękny atak motyla. Na szczęście Fennekin odskoczyła od serii ciosów, aby ponownie zaatakować falą ognia. Ciosy spotkały się na środku boiska. Oba Pokemony nie chciały ustąpić pokazując swoją siłę.
Ta sytuacja przypomniała mi wczorajszą walkę z Mei. Na samym początku starcia Oshawotta z Fennekin przedstawili niezły pokaz siły. Powodowało to niezły wysiłek ze strony obu Pokemonów. Postanowiłam zastosować podobną taktykę co wczoraj z małym szczegółem, że motyl nie posiadał żadnej, śnieżnobiałej muszelki.
- Skacz!
Megan posłusznie wykonała polecenie. Uderzyła mocnym Miotaczem Płomieni w zaskoczonego Vivillona powodując małe zachwianie u przeciwnika.
- Całkiem nieźle. - przyznała Viola. - Podmuch Wiatru.
- Stalowy Ogon.
Porywisty podmuch wiatru uniemożliwił mojej podopiecznej wykonania następnego ruchu. Megan z całych sił próbowała utrzymać się przed nawałnicą powietrza utrzymując równowagę, aby nie polecieć do tyłu. Przeszkadzał jej w tym drobinki pisku znajdujące się na boisku.
- Zaczep się pazurami. - poleciłam. Miałam nadzieję, że przez ten wiatr usłyszała moje polecenie.
- Dodaj do tego ruchu Usypiający Proszek. - zaleciła Viola.
Zdałam sobie sprawę, że znajduję się w beznadziejnej sytuacji, kiedy do podmuchu wleciał ciemnozielony proszek powodując u mojej Fennekin szybkie zaśnięcie.
- Stawaj! - prosiłam ją. Moja podopieczna spała w najlepsze.
- Słoneczny Promień.
Na skrzydłach motyla pojawiły się promienie słoneczne. Żółte kulki utworzyły się wokół Vivillon, aby przekształcić się w oślepiający blask. Megan znalazła się w samym zasięgu zabójczej broni. Po chwili usłyszałam werdykt, który sprawił, że straciłam pewność siebie.
- Fennekin jest niezdolna do walki. - oznajmiła Alexa.
Popatrzyłam na moją śpiącą towarzyszkę pustym wzrokiem. Myślami byłam daleko od pola walki zastanawiając się jak mogłam dopuścić do tak szybkiej porażki. Gdybym wymyśliła odpowiednią taktykę to pokonałabym Pokemona blondynki.
- Laura. - potrząsnęła mną delikatnie Alexa. - Wszystko w porządku? Pytam cię od kilku minut czy wystawisz kolejnego stworka?
- Tak. - ogarnęłam się. - Ninja. Twoja kolej. - powiedziałam nie pewnym głosem. Froakie popatrzył na mnie zdziwiony wzrokiem.
Ninja
Wszedłem na boisko pewnym krokiem, aby swoim nastawieniem zmotywować swoją trenerkę. Chciałem jej pokazać moją ogromną siłę oraz wolę walki. Nie boję się małego, różowego motylka, którego z łatwością wdepczę w ziemię.
Wszyscy czekali na pierwszy ruch Laury zaczynającą kolejne stracie. Spojrzałem na nią zdziwonym wzrokiem. Po jej minie stwierdziłem, że znajdowała się daleko myślami od pola bitwy. Wkurzyłem się. Z takim nastawieniem nigdy nie zajdziemy daleko jako przyszli zwycięzcy Ligii Kalos. Wytworzyłem w łapkach jasnoniebieską kulę energii, którą rzuciłem w trenerkę.
Wydała z siebie bolesny jęk. Moc uderzenia była tak silna, że upadła na ziemię. Wstała masując miejsce, gdzie zaczynają się plecy. Obdarzyła mnie piorunującym wzrokiem.
- Czasami mam Ciebie dosyć. - wyznała.
- Żartujesz?! - zdenerwowałem się. - To ja tu odstawiam najważniejszą część zadania. Może okazałabyś cień szacunku i była skoncentrowana na walce, a nie nad tym zielonym warzywem Hau. - przypomniałem jej.
- Co ty tam marudzisz pod nosem? - spytała zirytowana moim zachowaniem.
- Walczymy? - wkurzyłem się. - Pamiętaj o naszym wspólnym marzeniu zdobycia tytułu Mistrzów Kalos. Do cholery, ogarnij się!
Galia obdarzyła mnie złowrogim spojrzeniem. Odwzajemniłem się tym samym. Popatrzyłem na trenerkę wzrokiem bez żadnego cienia litości. Zobaczyłem to w jej oczach. Iskierkę zwycięstwa.
- Puls Wodny!
- Psychiczny Promień!
Wytworzyłem największą kulę energii w życiu. Była dwa razy większa niż zazwyczaj. Włożyłem wiele wysiłku, aby zrobić taką broń. Czułem w swoim ciele niezwykłe ciepło spowodowane nagłą zmianą trenerki. Byłem zmotywowany do pokonania przeciwnika za wszelką cenę.
Vivillon wytworzył różowy promień z kolorowymi znaczeniami. Spojrzał na mnie obojętnym wzrokiem przepełnionym całkowitym znudzeniem. W końcu wycelował we mnie promieniem. Trzymając w łapkach kulę czekałem na odpowiedni moment.
- Teraz!
Wyrzuciłem niebieską kulę prosto w motyla, regenerował siły przed kolejnym atakiem. Spowodowało to mały wybuch. Vivillon zatoczył się kilka razy próbując utrzymać równowagę.
- Trzymaj się! - krzyknęła Viola. - Słoneczny Promień.
- Podwójny Zespół! Potem Puls Wodny!
Z całych sił próbowałem stworzyć jak najwięcej swoich kopii. Udało mi się zrobić dwanaście klonów. W idealnym momencie Vivillon resztą sił zbierał swoją enegię, aby użyć swojego najmocniejszego ruchu. Wokół niego zaczęły krążyć żółte kulki. Tymczasem moje klony wytwarzały Puls Wodny.
Oślepiający blask słonecznego Promienia spowodował zniszczenie wszystkich kopii. Zapomniał tylko o ważnym szczególe. Prawdziwy Ninja krył się za plecami przeciwnika. Widziałem w oczach wroga zdziwienie. To był decydujący moment. Rzuciłem w niego niebieską kulą powodując mocne lądowanie oraz ogromny wybuch.
- Vivillon jest niezdolny do dalszej walki. - oznajmiła Alexa.
- Brawo, Ninja! - zachwyciła się moja trenerka.
- Mam jeszcze jednego Pokemona. - przypomniała uśmiechnięta Viola rzucając w powietrze czerwono - białą kulę. Wyskoczył z niej mały, jasnoniebieski nartnik z żółtą antenką na główce. Laura korzystając z okazji zeskanowała go Pokedexem:
Surskit - Pokemon nartnik. Wydziela z czubków nóg olej, dzięki któremu potrafi się ślizgać na wodzie jak na lodowisku. Zamieszkuje duże zbiorniki wodne. Jest bardzo wesoły oraz przyjacielskim stworkiem.
- Zaczynamy! - krzyknęła blondynka. - Malowniczy Promień Sygnału!
Jego żółta antenka zaiskrzyła się różowymi promyczkami. Po chwili wyleciał z niego kolorowy laser.
- Unikaj.
Zręcznie odskoczyłem od pola rażenia. Niestety nie przewidziałem, że Surskit będzie posiadał tak wielką moc, aby poruszać siłą swojego promienia. Przeszła mnie fala ciepła powodując przesunięcie się o kilka metrów. Kiedy morderczy atak ustał padłem na ziemię bardzo zmęczony.
- Froakie jest...
Nie mogłem się poddać. Chciałem zdobyć pierwszą odznakę za pierwszym razem. Jak prawdziwy twardziel.
- Jesteś niesamowity! - pochwaliła mnie trenerka. - Bąbelki!
- Ochrona!
Wyskoczyłem wysoko w powietrze. Wziąłem głęboki wdech i posłałem serię bąbelków w stronę nartnika. Ten uniknął ciosu za pomocą jasnoniebieskiej tarczy.
- Lodowy Promień!
Z antenki wyleciał śnieżnobiały promień. Próbował on zamrozić moje łapki.
- Bąbelki!
Wypuściłem w jego stronę bąbelki, które pod wpływem mroźnego promienia zamarzły. Upadły na ziemię odbijając blask słońca w swoich krystalicznych odbiciach.
- Doskonale. - powiedziała moja trenerka. Nie popierałem jej entuzjazmu nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji. - Użyj Frąbelków, aby wziąć największą kulę. - pokazała na zamrożony bąbelek. Posłuchałem jej polecenia lekko głowiąc się nad tego sensem.
- Malowniczy Promień Sygnału!
- Rzuć w niego kulą!
Zrozumiałem zamierzenia Laury. Wziąłem Frąbelek do łapek i zacząłem wprawiać ją w ruch jakbym przygotowywał się do rzutu dyskiem. W końcu wypuściłem kulę, która z niebywałą prędkością poleciała na Surskita. Próbował obronić się promieniem, ale moc bąbelka rozdzieliła pocisk. Siła była niezwykła. Tabuny kurzu wzniosły się w powietrze, a porywisty wiatr uniemożliwił zobaczenie czegokolwiek.
- Susrkit jest niezdolny do walki.
Padłem na ziemię z wycieńczenia. Jednak zamiast okropnego bólu odczuwałem niesamowitą radość. Trenerka wzięła mnie w ramiona i mocno przytuliła.
- Wygrałeś! Jesteś cudowny!
- Gratulację. - powiedziała Viola wręczając ciemnozieloną odznakę w kształcie żuka.
- Ninja. Wiesz co to oznacza? - spytała się Laura chowając odznakę w specjalnej szkatułce. - Dzisiaj zaczęliśmy naszą drogę do marzeń. Do zostanie Mistrzami Kalos.
Hej :)
Przepraszam za rozdział. Wiem, że wyszedł na niskim poziomie. Nie był wcale długi, a walka pewnie Wam się nie spodobała. :/. Następny będzie o wiele lepszy :). Proszę tylko o wyrozumiałość.